Czym jest dla Pana podróżowanie?
Podróżowanie to poznawanie, odkrywanie i zaspokajanie ciekawości. Ale i nauka wrażliwości, otwartości na odmienność. Myślę, że każdy podróżnik to człowiek o otwartym umyśle i szerokich horyzontach. Ważne jest dla mnie to, aby z podróży przywieźć nie tylko fajne wspomnienia i zdjęcia, ale także doświadczyć lokalnej kultury, nauczyć się czegoś nowego, poznać nieznane smaki i zapachy, przenieść na rodzimy grunt różne pomysły. Podróż za granicę jest jak podróż przez życie – codziennie trzeba odkryć coś nowego, by uznać, że była udana. Dokładnie tak samo jest w biznesie.
Może Pan podać jakiś przykład?
Doskonały przykład to historia rozwoju firmy, w której pracuję – Sodexo. Można ją opisać jako podróż dookoła świata. Gdyby nie chęć podróżowania i uczenia się nigdy nie przeszłaby ewolucji, a w zasadzie rewolucji od skromnej, rodzinnej firmy po ogromną instytucję, która w ciągu
40 lat zawojowała cały świat – od Filipin po Panamę, od Bułgarii aż po Peru. Wszystko dzięki wierze jednego człowieka w sukces własnych pomysłów, który z małej, lokalnej firmy cateringowej stworzył jedną z największych globalnych firm – Grupę Sodexo, obecną teraz w 80 krajach i obsługującą codziennie miliony osób na całym świecie.
Nawet najdalsza podróż zaczyna się od pierwszego kroku. Pańska najdalsza podróż?
Dodałbym nawet metaforycznie, że pierwszy krok w każdej podróży, a w szczególności odwaga, aby go wykonać, jest często najważniejsza.
Moje najdalsze podróże to wyjazdy służbowe do Azji. Kiedy firma w 2007 roku planowała rozwój nowych produktów na rynkach azjatyckich wiedzieliśmy, że jest to dla nas wszystkich ogromne wyzwanie. Nieznana nam mentalność i wzorce zachowań, wydawać by się mogło tak odmienne od tych europejskich. Nic bardziej mylnego. Pomagałem kolegom z Szanghaju, Bombaju i Dżakarty we wprowadzaniu na lokalnych rynkach nowych produktów. Okazało się, że rozwiązania skutecznie stosowane w naszym kraju sprawdzają się na ich rodzimych rynkach i odwrotnie.