Porównajmy to z metodą przyznawania mil w programie Executive Club linii British Airways, w którym pasażerowie otrzymują jeden avios (waluta używana w programie) za każdą przebytą milę (minimum 500 avios za lot). Mogą oni również zdobyć punkty statusu (w zależności od trasy, klasy podróży, rodzaju biletu i tego, czy lecą linią partnerską), a im wyższy jest ich status w programie, tym więcej otrzymują avios (o 25 proc. więcej dla statusu brązowego i o 100 proc. więcej dla statusów srebrnego i złotego). Do tego dochodzi tak zwana premia kabinowa, którą można otrzymać, kupując bilet w Klasie Pierwszej, Biznes lub Premium Economy.
Kelly z thepointsguy.com twierdzi, że zaprezentowana przez Deltę nowa tabela wymiany punktów na nagrody wygląda dość obiecująco. Wszystko wskazuje na to, że członkowie statusów Level 3 (obecnie Standard) i Level 5 (obecnie Peak) będą musieli wymienić mniej punktów niż dotychczas, aby otrzymać darmowy bilet. Na przykład darmowy lot w Klasie Business Elite, Pierwszej lub Biznes na trasie z USA do Europy wyniesie ich 195 tys. punktów zamiast dotychczasowych 200 tys.
Aby wygenerować 195 tys. punktów, nawet mając status Diamond Medallion, pasażer będzie musiał wydać aż 15 tys. dol. w przypadku, gdy posługiwał się kartą Delta Skymiles (13 punktów za milę) lub 17728 dol., gdy płacił w inny sposób (11 punktów za milę).
Program Skymiles (Delta) liczy obecnie ponad 90 mln członków, AAdvantage 71 mln, a United Mileage Plus 52 mln. Wkrótce po tym, jak Delta obwieściła zmiany w programie Skymiles, United również ogłosiła, że od marca 2015 wprowadza nowy system przyznawania mil, bazujący na cenie, a nie jak dotychczas na przebytym dystansie.
Pieniądze kontra mile
Winship twierdzi, że takie oświadczenia wskazują na stadną mentalność przewoźników i jest przekonany, że niebawem również American Airlines pójdą w ślady Delty i United. Dlaczego Delta postanowiła wprowadzić nowy system naliczania punktów?
– Dystans, jaki pasażer pokonuje na pokładzie samolotu, nie jest już idealnym wyznacznikiem wartości klienta dla przewoźnika. Przejście na system rozliczania według wartości zakupionych biletów ma na celu zapewnienie naszym najbardziej lojalnym klientom wyjątkowych przywilejów – tłumaczy rzecznik prasowy amerykańskiego przewoźnika.
– Jednym z aspektów, jakie należy brać pod uwagę w programach lojalnościowych, jest cena, jaką klient płaci za usługę. Przykładowo na trasie z Nowego Jorku do Los Angeles pasażerowie zarabiają około 2,5 tys. mil, niezależnie od tego, czy wykupili bilet za 300 dol., czy też miejsce w Klasie Business Elite za 2 tys. – dodaje rzecznik.
Oczywiście jest to dość spore uproszczenie, ponieważ pasażerowie Klasy Business Elite otrzymywali do tej pory także bonusowe mile lub tzw. sektory potrzebne do uzyskania wyższego statusu. Linie nagradzają również za wyższą klasę, więc członek programu Skymiles, który wydał 2 tys. dol. na miejsce w Klasie Pierwszej, dostawał także 50-procentową premię (1250 mil). Sęk w tym, że przewoźnik chce sprawdzić, którzy pasażerowie przynoszą mu największe zyski, i wygląda na to, iż będą to podróżni, którzy za bilety płacą najwięcej.