Pytanie o rodowód?
Technologiczne mariaże nie zawsze się udają, zwłaszcza gdy idzie o przeszczepienie nie tylko samych konstrukcji, ale też całkiem inne zwyczaje.
W przypadku Chryslera i Fiata obawy okazały się płonne – Lancia Thema to model udany.
Mówiąc wprost – znacznie lepszy od swojego protoplasty. Dlaczego? Za miliard dolarów, bo tyle wpompowano w przeróbki Chryslera 300C, amerykańska limuzyna zyskała całkiem inne oblicze. Auto sylwetką przypomina wprawdzie poprzednika, ale podobieństwo jest niewielkie (żeby nie powiedzieć – dyskusyjne).
Thema różni się wyraźnie wieloma elementami oblachowania, światłami, wnętrzem kabiny oraz – zwróćcie na to szczególną uwagę – wykończeniem. Tu oczywiście ktoś może przerwać: -Jak to możliwe, żeby „amerykan” był słabszy od „włoszczyzny”? Nie jesteśmy durniami i w takie banialuki nie uwierzymy, wszak modele z USA zawsze były wzorem do naśladowania.
Były, ale to… już przeszłość. Producenci zza oceanu, przynajmniej od kilku lat, nie grzeszyli bowiem ani precyzją, jakością, ani tym bardziej dbałością o detale.
Tymczasem Lancia jest całkiem inna. Włoskie auto kusi pięknie przeszywaną skórą, którą obłożono deskę rozdzielczą (w wersji executive – w dwóch odcieniach) i prawdziwym drewnem, które znajdziemy na drzwiach i konsoli między przednimi fotelami. To nie jest plastik, żadna tam imitacja i erzac! Prawdziwe drewno, prawdziwa skóra, prawdziwy metal, prawdziwy chrom. Po włosku, czyli przede wszystkim stylowo.