Obecnie, świat jest tak przewidywalny, że dobrze mieć jakiś wybór linii korzystających z „piątej wolności”.
Linie te pojawiają się na różnych trasach, świadcząc usługi, które nie zaczynają się ani nie kończą w ich ojczystym kraju.
Większość z nas jest nieświadoma istnienia tych przewoźników, ale ich wybór może poniekąd odświeżyć nasze podróżnicze gusta i przywrócić nam radość z latania.
Dla przykładu, na trasie z Frankfurtu do Nowego Jorku nie jesteśmy zdani na Lufthansę, ale możemy wypróbować coś bardziej egzotycznego, na przykład linie Singapore Airlines (SIA).
Czy ma sens, lecąc z Bangkoku do Hongkongu, wybierać regionalnego przewoźnika, czyli linię Thai Airways, która lata na tej trasie przestarzałymi B747, skoro można polecieć tam także linią Emirates, która dysponuje nowoczesnymi Airbusami A380 i fotelami rozkładającymi się na płasko? British Airways i Virgin Atlantic mogą wydawać się oczywistym wyborem, gdy rezerwujemy bilet w klasie premium economy na trasie Londyn-Los Angeles, ale dlaczego mamy pomijać linię Air New Zealand (ANZ), której fotele w tej samej klasie są bardziej przestronne?
Steve Gadd, dyrektor d/s podróży służbowych w firmie Trailfinders przekonuje: – Linie lotnicze, które nazywa się niekiedy „importowymi”, przyciągają pasażerów atrakcyjnymi cenami, dobrą jakością usług i dogodnymi terminami połączeń. Rzecznik linii Emirates dodaje: -Piąta wolność daje pasażerom wybór. Dzięki nowoczesnej flocie staliśmy się ulubioną linią wielu osób na trasach, na których korzystamy z tego przywileju.
Dogodne terminy połączeń to spora zaleta. Dla przykładu, do niedawna Katalończycy lecący do Brazylii nie mieli bezpośredniego połączenia z Barcelony do Sao Paulo, musieli więc polecieć Iberią do Madrytu i tam czekać na przesiadkę. Jednakże w tym roku, linia Singapore Airlines otworzyła bezpośrednie połączenie między oboma tymi miastami, które obsługują nowoczesne Boeingi B777-300ER. Nowa trasa jest kontynuacją usługi, która ma swój początek w Singapurze.